środa, 27 maja 2020

Siedem lat

Siedem lat temu odbyłam moją najtrudniejszą podróż.
Najpierw z Aleppo do Tartuz drogami omijającymi tereny, na których trwały walki. 
Podróż przez ziemie rebeljantów i sił rządowych. 
Dalej już było łatwiej, bo z Turcji samolotem do Warszawy. 
Początkowo nie wiedziałam, czy jadę na wakacje, czy na długie lata. Niestety zagrożenie było dość spore i decyzja trudna. Zostaję.
Wysłałam chłopaków do szkoły. Dobrze, że znali język ( choć tylko mówiony ). To było jak wejście  do głębokiej wody.
 Nigdy nie zapomnę pierwszej lektury, którą przerabiał mój starszy syn w gimnazjum.
 " Antygona". Czytaliśmy razem.
Przez tyle lat pod moim blokiem w Aleppo  strzelał snajper, jeździły czołgi, trwały walki. 
I teraz, po tym czasie, kiedy już się to skończyło, kiedy w dzielnicy ucichło, można tam dojść i zobaczyć i wyobrazić sobie, co tam się działo.



Ulica, przy której mieszkałam.

 
Zdjęcie po lewej ta sama ulica bliżej mego bloku, zdjęcie po prawej wejście do mego bloku.
Kiedyś tam wrócę i zobaczę na własne oczy.

niedziela, 17 maja 2020

Poduszeczki na obrączki

Kiedy cały czas izoluję się społecznie, bo wirus(wiadomo, taki czas), dużo robiłam na drutach i szydełku. Problem mam tylko z fotkami tych moich dzianinek.


Dla małej odmiany, wzięłam się za malutkie hafciki, które zdobią poduszeczki. 
Podanie obrączek podczas ślubu na poduszeczce jest o wiele atrakcyjniejsze niż podanie na tacy.



Użyłam lnu, a nici są w kolorach pastelowych.



Tu mają być najważniejsze obrączki, dlatego kolory są takie delikatne.