sobota, 6 kwietnia 2019

Deseń w kratkę

Szczerze? Kratka to nie mój ulubiony deseń, aczkolwiek parę rzeczy w kratkę mam.
Ale patrząc na te Paryżanki, które właśnie wyszywałam, poubierane w różne krateczki, można się zastanowić nad kolejnym ciuszkiem w kratkę.


A te spódnice w krateczkę na krochmalonych halkach i te balerinki od razu kojarzą się dla mnie z latami pięćdziesiątymi. Wtedy to były one bardzo na czasie.
Wymagało trochę zabiegów, aby wszystko ładnie się prezentowało, ale czego to kobiety nie robią, aby dobrze wyglądać w takiej stylizacji.


Albo ta pani w zgrabnej garsonce w drobną krateczkę, z długimi rękawiczkami i obowiązkowym kapeluszem do kompletu. Co za styl!


Haftowało się tą kratkę bardzo przyjemnie i wzór nie sprawił mi kłopotu.
Polubiłam serię z tymi modnisiami i z wielką ochotą zabiorę się za kolejny obraz.


Tym razem będą to kwiaty. Prawda, że wdzięczny temat? Akurat na wiosnę!
Mam nadzieję, że i tym razem praca sprawi mi przyjemność.


"Paryski szyk", to zabawa u Hanulka, w której biorę udział.



Mam już wyszyte trzy obrazki z serii. Będą następne.


A okna dalej czekają na mycie 🤪

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Po ćwiartce

Marzec przeciekł mi przez palce. 
Uciekł nieoglądając się i zostawił mnie zdziwioną w kwietniu.
A początek miesiąca, to podsumowanie zabawy blogowej Nowy haft na Nowy Rok u Ani.
Bywało już, że stawiałam więcej krzyżyków. Tym razem tak nie stało się. 

Po lewej aktualne zdjęcie, po prawej zdjęcie z lutego.




Widać już sanie i ludzi w nich siedzących. Jest zarys domku za saniami. Powstaje lampa przyozdobiona świątecznym wieńcem.


Przyjechał mój mąż i na krzyżyki czasu jest mniej. Bardzo ucierpiało na tym bistro.
Po lewej tak jest, po prawej zdjęcie z lutego.




Wyszyłam granatem część witryny na prawo od stolika z krzesłami. Tam pojawi się napis Trattoria i kwiaty w oknie.
Coś tam powstało, choć nie jest to maksimum moich możliwości.

Ciekawe, czy kwiecień będzie bardziej sprzyjał haftom?

Pierwsza ćwiartka roku za nami. Pogoda zachęca do spacerów.
Wybrałam się więc na pobliskie „Szczęki” ( Park Szczęśliwicki).
Bywało, że chodziłam tam parę razy w tygodniu. Ostatnio zdarza mi się to dość rzadko. Sama nie wiem dlaczego. Jakoś tak.
Spacer całkiem przyjemny. 
Przywitała mnie wiewiórka.



Park pełen dzieci na rolkach, rowerach, spacerowiczów. Cieplejsze dni zachęcają do aktywności.
A ja myślę, jakby to się zachęcić do mycia okien?
Nie mam pomysłu :(