Szczerze? Kratka to nie mój ulubiony deseń, aczkolwiek parę rzeczy w kratkę mam.
Ale patrząc na te Paryżanki, które właśnie wyszywałam, poubierane w różne krateczki, można się zastanowić nad kolejnym ciuszkiem w kratkę.
A te spódnice w krateczkę na krochmalonych halkach i te balerinki od razu kojarzą się dla mnie z latami pięćdziesiątymi. Wtedy to były one bardzo na czasie.
Wymagało trochę zabiegów, aby wszystko ładnie się prezentowało, ale czego to kobiety nie robią, aby dobrze wyglądać w takiej stylizacji.
Albo ta pani w zgrabnej garsonce w drobną krateczkę, z długimi rękawiczkami i obowiązkowym kapeluszem do kompletu. Co za styl!
Haftowało się tą kratkę bardzo przyjemnie i wzór nie sprawił mi kłopotu.
Tym razem będą to kwiaty. Prawda, że wdzięczny temat? Akurat na wiosnę!
Mam nadzieję, że i tym razem praca sprawi mi przyjemność.
"Paryski szyk", to zabawa u Hanulka, w której biorę udział.
Mam już wyszyte trzy obrazki z serii. Będą następne.
śliczny haft :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Polubiłam te Paryżanki.
UsuńMnie za to intryguje jak zagospodarujesz te hafty...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem, jak wykorzystam te hafty, ale możliwości trochę jest. Z pewnością pokażę, co z nimi zrobiłam, kiedy za to się zabiorę.
UsuńNo Aniu, jak zwykle cuda tworzysz...:) <3
OdpowiedzUsuńDzięki Haniu! Już tak mam, że muszę coś robić. Najczęściej jest to haft.
Usuń