środa, 15 lipca 2015

Takie kwiatki

  Już mam skrzyneczkę na klucze z makami przeze mnie wyszytymi. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Kolor i wzór na ramce są dobrane w sam raz! A taka skrzyneczka przyda się. Nie wierzę w to, że moje urwisy będą sami odwieszali klucze do niej, ale na pewno będą wiedzieli, skąd je brać.

 




















   Z Elą znamy się od początku mego pobytu w Syrii. Kawał czasu. Mamy wspólne hobby, którym są robótki. Robiłyśmy też tam, w Aleppo, długie, szybkie marsze dla kondycji parę razy w tygodniu, o ile pogoda na to pozwalała. Zawdzięczam jej to, co umiem zrobić na klockach. Wszystko do klocków przygotowywałyśmy we własnym zakresie. Nie było możliwości zakupu sprzętu w sklepie internetowymChodziłyśmy do Eli z Lidką z tablicami ze styropianu przewieszonymi przez ramię na lekcje koronki.. Stare, dobre dzieje.
  Jak zawsze wizyta u Eli była bardzo miła. To ona podpowiedziała mi, gdzie oprawia obrazy i z mężem mnie tam zawieźli, odczekali, aż prace będą gotowe...  A później nawet dostałam od niej piękny bukiet chortensji!


wtorek, 7 lipca 2015

Jarzębiny

  Przeglądam zdjęcia swoich prac i dochodzę do wniosku, że zrobiłam w życiu wiele obrazów, czy haftów wykorzystanych w przedmiotach użytkowych.. Wiele z nich oddałam w prezencie. Po tych ostatnich to czasem i wspomnienie się ulotniło. Pamiętam, jak kiedyś wspólnie z mamą robiłyśmy komplety serwetek do kawy. Był wtedy podział pracy taki, że mama szydełkiem robiła brzegi serwetek, a ja wyszywałam w środku. To była fajna współpraca. I efekt końcowy uzyskiwałyśmy w przyśpieszonym tempie. Często nawet nie pamiętam ich wzoru i tonacji kolorystycznej. Trochę szkoda, że ich nie utrwaliłam na zdjęciach.
   Mam natomiast parę zdjęć prac robionych byle jak, które nie nadają się do pokazywania tutaj, ale są dla mnie świadectwem minionych chwil. Oglądam je czasem i przypominam sobie, jak te prace powstawały, jak je potem używałam w przypadku tac, obrusów czy innych rzeczy użytkowych.
   To zdjęcie nie jest najlepsze, ale chcę je utrwalić tu, na blogu, aby nie popadło w zapomnienie. Obrus na nim przedstawiony należał do moich ulubionych. Wzór pochodził z jakiejś starej publikacji w języku rosyjskim. O ile dobrze pamiętam, to kolory dobierałem sama. Nie mam go tu, w Warszawie. Został w Aleppo, jak i wiele innych moich robótek. Lubię wyszyte motywy jarzębiny.
     A już niedługo jarzębiny dojrzeją na drzewach..



  A tu postępy w krzyżykowym obrazie







środa, 1 lipca 2015

Nie zrobię przecież krawata na szydełku


   Dziecko zadzwoniło, że dojechało, dopiero na drugi dzień. Jechało na Mazury, a nie na koniec świata.. Fajnie, że w ogóle się odezwał. Mam ndzieję, że będzie mu się podobało.
 A ja znów mam do dyspozycji całą kanapę i pilot od telewizora...
  W dalszym ciągu wyszywam obraz. Nie zdradzę jednak, co ma przedstawiać. Być może ktoś się domyśli..?
   Jest jeszcze do pokazania torebka wykonana dla Doroty. Sporo już tych torebek zrobiłam. Dość wdzięczna to praca i chętnie je robię.
   Dorotko! Buźka! Ze specjalnym podziękowaniem dla Arka!


  Na zdjęciu poniżej kolor przekłamany. Torebka jest czarna ;)





     A to już tajemniczy obraz..