Klnę, ale tak po cichutku, żeby dzieci nie słyszały. Bo przy dzieciach nie można. Normalnie to i przy dorosłych nie przeklinam... Ale tym razem klnę i tylko ja słyszę.
Powód prosty. Robię i pruję, robię i pruję.... Ale ile można???
Okazuje się, że dużo i często!
Uparłam się jednak i trwam...
Potrzeba mi jeszcze trochę cierpliwości i może uda się doprowadzić robótkę do końca.
Oby!!
O tak pamiętam taka bluzeczkę , którą robiłam na szydełku ...ile ona się brzydkich słów nasłuchała :( Skończyłam ją, ale rzadko w niej chodzę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak będzie z moją..?
UsuńJuż widzę, że będzie kolejne cudo. Ból po wielokroć prutej robótki znam aż za dobrze, więc Cię rozumiem i współczuję.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńNie odkładaj na później bo strasznie trudno do tego wrócić. Mam kilka takich w pudle. Wyjdzie pewno cudna, jak zwykle u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZostały do zrobienia rękawy..
UsuńJuż widać, że coś pięknego powstaje.
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się! Cudny ażur tam widzę:)
Ażurowe będą rękawy. Zostały mi tylko one do zrobienia..
UsuńDasz radę!!!! :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj kciuki!
UsuńPowodzenia.Dasz radę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń