piątek, 17 października 2025

Haft, który przetrwał złośliwość maszyny

 Jesień zawitała do Aleppo pokazując swoje kolory i temperatury. Spadł nawet deszcz. 

Jeszcze nie rozłożyłam dywanów, ale ten dzień się zbliża. 

A wspominając jeszcze minione już lato, chcę pokazać malutki haft na woreczku na drobiazgi. 

Wyszyłam go z myślą o przechowywaniu tych pokazywanych wcześniej kolczykach. 

Sam haft wyszywało się lekko i z przyjemnością, ale szycie woreczka to już inna historia!

Ile ja prułam, poprawiałam, denerwowałam się! O mały włos, a już bym zaklęła pod nosem!

Winowajczynią okazała się moja stara maszyna do szycia. Kiedyś niezawodna, dziś już po wielu przejściach.

Chyba upadła przy przenoszeniu w czasie wojny, ale i ząb czasu zrobił swoje.

Jak ja zatęskniłam za moją maszyną, którą zostawiłam w Warszawie!

Ale mimo trudności udało się. Woreczek ozdobiony haftem jest gotowy.




1 komentarz:

  1. Koniec końców - jest sukces. I to najważniejsze. Bo woreczek przecudnej urody :-))
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń