Niespodziewanie, na cały miesiąc, wyjechałam do Polski.
Potrzebowałam tego czasu – zarówno na załatwienie kilku ważnych spraw, jak i na spotkania z bliskimi.
Zobaczyłam się z mamą i bratem, spędziłam też chwilę z siostrą. Nie ominęło mnie spotkanie robótkowe w bibliotece we Włochach. Ale przede wszystkim — byłam z moimi synami. To był dla mnie najważniejszy cel i największa radość tego wyjazdu. Te wspólne chwile były bezcenne.
Z tego powodu zamilkłam tu na blogu.
Po prostu nie miałam ani głowy, ani czasu na haftowanie. Robótka poszła w odstawkę, a ja nawet nie zabrałam jej ze sobą. Wiedziałam, że tym razem igła i tamborek muszą poczekać.
Po powrocie do Aleppo z radością wróciłam też do mojego haftu.
A coś nowego już kiełkuje w mojej głowie – właściwie nie tylko w głowie, bo przywiozłam sobie z Polski nowy zestaw do haftu. Ale o tym opowiem Wam innym razem… :)
Dziękuję, że tu jesteście, mimo mojej nieobecności. Wracam do Was z nową energią i igłą w dłoni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz